Obietnic o powstaniu basenu w Przasnyszu słuchamy już od 17 lat

Do tej pory radni powiatu, którzy nie byli na sesji, nie otrzymywali części diety (300 zł). Od 6 lutego kary za nieobecność zostały zniesione. Protestowało tylko dwóch radnych. - Wypłacana radnym dieta ma im rekompensować czas przeznaczony na sprawowanie funkcji społecznej i ewentualne utracone zarobki. Jeśli będzie ona wypłacana niezależnie od obecności radnego, to jej wypłata mija się z celem.

Nie bez znaczenia jest też to, że pula, z której wypłacane są diety są środkami publicznymi i powinny być wydatkowane oszczędnie, gospodarnie i przede wszystkim rozsądnie - postulował radny Jan Ćwiek. I proponował, by pomniejszać dietę każdego radnego (w tym również przewodniczącego) z tytułu nieobecności na sesji, posiedzeniu komisji i zarządu w wysokości 20 proc. za każdą nieobecność. - Uważam, że dotychczas stosowane rozwiązanie tj. obniżenie diety o 300 zł za nieobecność dla szeregowego radnego, który otrzymuje dietę w wysokości 700 zł i dla przewodniczącego komisji, który dostaje 1200 zł, nie jest rozwiązaniem sprawiedliwym i w jednakowym stopniu dyscyplinującym dla wszystkich radnych - uzasadniał. - I mam nadzieję, że zaproponowane rozwiązanie, znajdzie poparcie także radnych koalicyjnych, którzy z uwagi na posiadaną ilość mandatów, w głównej mierze odpowiadają za gospodarowanie środkami publicznymi w tej kadencji.

6 lutego padła też druga, zgoła odmienna propozycja, która postulowała zlikwidowanie wszystkich kar za nieobecności, bo "radny składając ślubowanie ślubuje rzetelnie i sumiennie wykonywać swoje obowiązki. W związku z powyższym wydaje się oczywiste, że udział w pracach rady jest traktowany przez radnych w sposób odpowiedzialny i tytko wyjątkowa sytuacja życiowa zwalnia radnego z pracy na rzecz wspólnoty samorządowej powiatu."

- Odwoływanie się w uzasadnieniu do ślubowania, rzetelnego i sumiennego wykonywania swoich obowiązków, a tym samym do uczestnictwa w pracach komisji i sesjach rady jest moim zdaniem, a jestem samorządowcem już czwartą kadencję, tylko pobożnym życzeniem - skomentował Jan Ćwiek.

Po dyskusji odbyło się głosowanie. Głosami większości zostały całkowicie zlikwidowane kary dla nieobecnych
radnych. Przeciw głosowali tylko radni PiS: Krzysztof Bieńkowski i Jan Ćwiek.

Radni opozycji byli przeciw także przy uchwale dotyczącej przeniesienia kredytu z budowy Mazowieckiego Centrum Sportów Zimowych w Przasnyszu na rozbudowę strefy gospodarczej w Chorzelach.

- Po kilkunastu latach planów i zapowiadania, że tu coś powstanie, tak wygląda niedoszły kompleks Przasnysz -
radny Krzysztof Bieńkowski swoje słowa zilustrował zdjęciami.

Starosta Zenon Szczepankowski tłumaczył: - Powiat nie ma własnych dochodów, a projekt za ponad 50 mln zł można zrealizować tylko z pomocą funduszy unijnych.

Radnego Bieńkowskiego to nie przekonało: - Cztery lata temu przeznaczyliśmy 9 mln zł na budowę lodowiska z pieniędzy własnych. Nigdy ono jednak nie powstało i dlatego oglądamy ruiny po dawnych warsztatach szkolnych. Zresztą ta inwestycja nie musi kosztować 50 mln zł, basen w Chorzelach kosztował tylko 12 mln zł - stwierdził.

A, już po sesji, skomentował: - Zenon Szczepankowski został wybrany na starostę, gdy miałem 18 lat. Chodziłem wówczas do szkoły średniej i pracowałem jako dziennikarz dla jednego z lokalnych tygodników. Miałem wówczas okazję przeprowadzić z panem starostą wywiad. Snuł wizje odnośnie różnych projektów, ale nawet nie przypuszczałem, że za 17 lat przy tym samym staroście moje dzieci będą słuchały tych samych obietnic. Ja rozumiem, że nie od razu wszystko da się zrobić, ale jednak od 1998 roku minęło już sporo lat.

Fot. Archwum K. Bieńkowskiego

Tak wygląda niedoszły kompleks sportów zimowych w Przasnyszu